BARBARKA 1944 -
PAMIĘTAMY!
Szanowni Państwo!
BARBARKA 1944 – PAMIĘTAMY!
ECHA TRAGICZNEGO SIERPNIA W BARBARCE – W RELACJACH ŚWIADKÓW
W tym roku obchodzimy już 77. rocznicę tragicznych wydarzeń, które wstrząsnęły zbiorową wyobraźnią latem 1944 roku we wsi Barbarka należącej do parafii Minoga. Ta niezwykle malownicza wieś otoczona jest z trzech stron lasami. Na skraju lasu stoi pomnik upamiętniający bohaterską śmierć poległych. Uroczystości od lat organizowane są z inspiracji żyjących kombatantów i naocznych świadków tamtych tragicznych wydarzeń. Wieś już odbudowano, lecz pamięć o tych tragicznych wydarzeniach wciąż jest żywa we wspomnieniach jej mieszkańców. Posłuchajmy relacji świadków tamtych wydarzeń.
M.P.
15 sierpnia 1944 r. we wspomnieniach mojej mamy Aleksandry Ciempki
15 sierpnia 1944 roku, rano koło ósmej przyszedł do rodziców mamy Ludwiki i Piotra Wardęgów sąsiad –wójt Sobiesęk Andrzej Jakubek. Powiedział, że pali się Barbarka. Wszyscy wyszli przed dom, który stał na wzgórzu. Wokół nie było drzew więc widać było minodzki las a za nim wieś Barbarkę, która płonęła. To był wyjątkowo ciepły i słoneczny dzień. Słychać było strzały. Wcześniej rano przez Sobiesęki na Podjedle jechały niemieckie ciężarówki z żołnierzami. Pierwszą ofiarą Niemców był młody chłopak Stanisław Pawlik, który szedł do Skały do terminu do szewca. Podjedle było wtedy niewielkim przysiółkiem wsi Sobiesęki (liczyło kilka domostw). Następną ofiarą była Teofila Palimąka. Właśnie wynosiła na płot pierzynę gdy dosięgły ją kule. Dom Niemcy spalili. Z kolei Mariana Bienia(sąsiada Palimąków) wywlekli z domu i zastrzelili. W tym dniu na Podjedlu zginęło też dwóch mieszkańców Skały, którzy akurat się tutaj znaleźli. Byli to: Tadeusz Madejski i Piotr Gumula. Obecnie na Podjedlu w pobliżu domu ofiar stoi krzyż z tabliczką upamiętniającą ofiary.
Teresa Przybek
15 sierpnia we wspomnieniach Adolfa Knapczyka –mieszkańca Barbarki
Tragiczna historia mojej wsi była przekazywana w mojej rodzinie pokolenia na pokolenie. Byłem wtedy 3-letnim dzieckiem, i trudno bym coś z tych dni pamiętał. Ale na szczęście wiedzę o tych ponurych czasach przekazała mi moja mam. To były opowieści o jej osobistej tragedii, jak i tragedii okolicznych mieszkańców. W trakcie masakry miejscowej ludności zginął bowiem mój ojciec Stefan Knapczyk, który był partyzantem. Główny sztab niemiecki znajdował się w Słomnikach, z podległą placówką w Zadrożu. Wczesnym rankiem w konwoju w okolicy Barbarki jechał jakiś bardzo ustosunkowany Niemiec ze sztabu ze Słomnik do Zadroża. Oddziały partyzantów zaatakowały niemiecki konwój z marnym skutkiem bowiem Niemiec z obstawą wrócił do Słomnik i ściągnął ze sobą zbrojne oddziały, które w odwecie spaliły całą wieś. Działy się tam dantejskie sceny. Mężczyzn wyprowadzano do lasu na egzekucje. Spłonęła cała wieś. Kobiety i dzieci były żywcem wrzucane do ognia. Na samo wspomnienie o tym co zasłyszałem od mojej mamy nie potrafię ukryć wzruszenia, mimo że od tamtych chwil upłynęło tyle lat….
Adolf Knapczyk
