OSTATKI, ZAPUSTY, ŚLEDZIK...
Szanowni Państwo!
OSTATKI, ZAPUSTY,ŚLEDZIK CZYLI STAROPOLSKIE OBYCZAJE ZWIĄZANE Z KOŃCEM KARNAWAŁU
Pierwsze wzmianki dotyczące polskich ostatków pochodzą z XVI w. Liczne zabawy organizowano przez cały
karnawał, a więc okres pomiędzy Nowym Rokiem a środą popielcową, stawały się jeszcze bardziej huczne na
kilka dni przed Wielkim Postem. Perspektywa 40-dniowego zaciskania pasa powodowała, że ludzie próbowali
wybawić się i najeść „na zapas”. To właśnie ten okres nazywany jest ostatkami lub zapustami. Inne nazwy to
mięsopust, kozelek (używany na Śląsku), kusaki. Powszechne było urządzanie barwnych, tanecznych korowodów
z przebierańcami, przemierzających ulice wsi i miasteczek, jak chodzenie z turoniem lub kozą. Ostatni dzień
karnawału, zwany śledzikiem lub podkoziołkiem wywodzi się ze starosłowiańskiej tradycji przebierania się za
zwierzęta oraz obrzędu urodzaju i płodności. Podczas hucznych zabaw, w pomieszczeniu ustawiano figurę kozła,
pod którym dziewczęta składały „okup” dla chłopców. Na terenie Wielkopolski podobne gry urządzano jeszcze
na początku XX w. Na Kaszubach i na Śląsku zapusty nazwano śledzikiem…pewnie dlatego, że śledź pojawiał się
na każdym stole czy to u biednych czy bogatych. W zabawach brały udział całe wsie i miasteczka.
Ich mieszkańcy prześcigali się w wymyślaniu coraz to śmieszniejszych zabaw, a pito i jedzono tyle, że dziś
możemy jedynie pozazdrościć. Często organizowano wielkie kuligi na saniach, a szlachta wybierała się na
polowania. A my popatrzmy na staropolskie kuligi uwiecznione na płótnach słynnych malarzy – Józefa
Chełmońskiego i Alfreda Wierusz-Kowalskiego…